01.jpg02.jpg03.jpg04.jpg05.jpg06.jpg07.jpg08.jpg09.jpg10.jpg11.jpg12.jpg13.jpg14.jpg15.jpg16.jpg17.jpg18.jpg19.jpg20.jpg21.jpg22.jpg23.jpg24.jpg25.jpg26.jpg27.jpg28.jpg29.jpg

Hubert J. Taładaj
Odkrycie Ameryki

Dedykuję ten wiersz tym osobom, dla których ŻYCIE jest czymś wartościowym.
H. J .T.

Jestem Krzysiek, podróżnik z Genui.
Byłem tam,
gdzie nawet marzenia mnie nie sięgały.
Odkryłem więcej lądów
niż ulic w moim miasteczku.
Podróży mnóstwo było na „Santa Maríi”,
że nawet nie pamiętam ostatniej wyprawy do pralni.
Odbyłem dziesiątki rejsów,
ale tylko jeden zapadł mi w pamięć.
Rejs życia.

Na początku byłem niczym
i wszystko wokół tej nicości się kręciło.
Nie byłem, nie istniałem.
Aż w końcu rodzice zdecydowali się
kupić los na loterii.
Podróż marzeń była do wygrania
i nic innego do rozdania.
Wycieczkę dla mnie
mamusia z tatusiem wygrali
i ostatecznie zaistniałem.
Dostałem bilet w jedną stronę.
Nie było odwrotu - stałem się kimś.
Wyszedłem z cienia matki
i wyruszyłem w rejs.
W rejs trwający od radosnego początku
do smutnego końca.

Mija już czterdzieści wiosen
od wygranej na loterii,
a ja nadal płynę.
Płynę donikąd
w poszukiwaniu lądu.
Choć wiedziałem,
że przejdę do historii,
nie czułem się szczęśliwy.
Czułem, że to wszystko
nie ma jakiegokolwiek sensu.
Po co dalej odkrywać,
skoro można cieszyć się tym,
co się ma?
Czułem w sobie nicość
i życia swego miałem dość.

I wtedy przypomniałem sobie
słowa mojej ukochanej mamy,
która powiedziała mi kiedyś tak:
„Krzyśku, życie jest jak loteria -
nigdy nie wiadomo,
co ci się przydarzy.
Wygrałeś podróż marzeń.
A co to oznacza?”
Każdy z nas marzy o życiu,
w którym jak najwięcej
jest życia.
Musimy siebie i nasze życie
odkrywać na nowo - codziennie.
Jak siebie nie odkryjemy,
to podróż przerwiemy
i do niej już nie wrócimy.
Ktoś mądry powiedział:
Jestem kowalem swojego losu
i kapitanem swojej duszy.
Krzyśku, odkrywaj swój żywot
na nowo i dowódź swoją duszą!”

Te matczyne słowa wiele mi dały.
Zrozumiałem, że bez osobistego
rachunku sumienia,
stracę bilet na zawsze.
Już zawsze odkrywałem siebie
na co dzień.
Trochę nie znałem swojego „ja”.
Miałem w sobie przez te cztery dekady
nieodkrytą ziemię,
zagadkowy ląd.
Tak, przeszedłem do historii.
Odkryłem w sobie Amerykę.

Początek strony